Życie na kredyt, czy kredyt na życie? Jak to jest u was? Mówi się, że praktycznie każdy ma lub miał jakieś zobowiązania w bankach. Takie życie. Chcemy mieć coraz więcej i więcej…Nie licząc się z kosztami. Weźmy pod uwagę taki okres świąteczny. Przecież to jest okres, gdzie ludzie zaciągają zobowiązania na potęgę. Po co? A no żeby kupić prezenty, jedzenie… Tylko ja się pytam, po co. To jest bez sensu. Prezenty dla wszystkich. Serio? Kogo na to stać? No właśnie mało kogo stać. Są kredyty, można wziąć. Nie lubię tej naszej cywilizacji, pełnej komercji i konsumpcjonizmu. Naprawdę, ciotka nie pogniewa się, że nie kupiliśmy jej prezentu. Nie stać nas, prosta sprawa. Nie żyjmy na kredyt, to się zazwyczaj źle kończy. Postaw się, a zastaw się. Nie rozumiem tego. Stoły uginające się od jedzenia, a i tak nikt tego nie je. Bo Maja na diecie, a Henio ma za duży cholesterol i nie może takich rzeczy. Po świętach jedzenie ląduje w śmietnikach. Bo niektórym wstyd się przyznać, że tyle jedzenia zostało. Można by było oddać potrzebującym, ale po co. Za dużo zachodu, lepiej siup do śmietniczka, byle by sąsiad nie zobaczył. A kredyt po świętach trzeba spłacać. Nie ma, nie spłacę – to są słowa dłużników do pracowników firm windykacyjnych. Dłużnicy, co biorą kredyty na swoje zachcianki, oskarżają firmy windykacyjne, że są złodziejami. No przepraszam bardzo. A jak nazwać osobę, która wzięła kredyt i go nie spłaca. Przecież każdy obywatel wie, że kredyt nie jest prezentem od banku. Banki to takie instytucje, które zarabiają na pożyczaniu pieniędzy. Ludzie są naprawdę śmieszni. Ja tylko współczuje tym ludziom, którzy muszą windykować te pieniądze. Najgorsze jest to, że jest rzesza ludzi, którzy stali się dłużnikami nie na własne życzenie. Nie brali kredytów na wakacje, albo buty nike, tylko na życie, na opał. Niestety, przykre to jest bardzo, ale są ludzie, którym naprawdę bardzo źle się powodzi. Z pensji ciężko im odłożyć choć parę groszy, by kupić tonę węgla. Takie osoby ja rozumiem. Ale najlepsze jest to, że te właśnie te osoby spłacają swoje zobowiązania, w miarę swoich możliwości. A takie “cwaniaczki”, co nabrali wszędzie, gdzie tylko chcieli im dać, teraz mówią, że nie mają i nie spłacą, bo tak.
Przede wszystkim chciałbym przestrzec przed braniem lekkomyślnie jakichkolwiek kredytów, pożyczek. Nie czytamy umów, nie sprawdzamy oprocentowania, dodatkowych kosztów. Dopiero, jak przychodzi czas spłaty, zapala nam się ostrzegawcza lampka. Jednak zazwyczaj to już jest za późno. Mamy 14 dni na odstąpienie od umowy kredytu, ale liczone od momentu jej podpisania. Sprytne banki specjalnie odraczają pierwszą ratę np. na za 3 miesiące. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Czy w takim razie odradzam brania kredytów? Ależ skądże! Sam pożyczam pieniądze z banku. Po to są te instytucje. Róbmy to z głową. Szukajmy ofert uczciwych i dobrych kredytów. A jaki to dobry kredyt?
Moim zdaniem to taki, który:
– ma jasno określone warunki, wiemy ile wynosi oprocentowanie i dodatkowe koszty
– prowizja kredytu nie jest dużą sumą – sam spotkałem się z taką ofertą, gdzie jeden bank oferował mi kredyt 10 tysięcy złotych, a prowizja wynosiła tysiąc złotych, natomiast w innym banku za tą samą kwotę kredytu prowizja wynosiła 100 zł
-oprocentowanie jest konkurencyjne – nie bierz od razu kredytu tam, gdzie chcą ci go dać, banki mają dużą konkurencję i muszą iść na kompromisy, sprawdzaj, gdzie jest taniej, negocjuj warunki
– dobry kredyt jest także wtedy, gdy sam ustalasz sobie dogodny termin spłaty.
Można znaleźć oferty kredytów, które będą nas zadowalać. Pamiętajmy, by uważać na różne parabanki, które często żerują na niewiedzy konsumenta. Wabią i kuszą ofertami ” kredyt bez BIKu” lub ” kredyt na dowód”. Zazwyczaj doliczają naprawdę kolosalne sumy. Nie warto. Jeśli masz problem ze spłatą kredytu, udaj się do banku, porozmawiaj z doradcami finansowymi. Nie działaj pochopnie. Branie kredytów bez sprawdzenia oprocentowania, dodatkowych kosztów może być wielkim błędem i kosztować bardzo dużo nerwów oraz pieniędzy.